Nurkowanie z Pro Dive

news

kursy

wyjazdy

wspomnienia

my

kontakt

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

ZANZIBAR, TANZANIA - marzec 2009

Miałem wrażenie, że coś lub ktoś próbował nas powstrzymać przed tym wyjazdem: urządził światowy kryzys, manipulował kursami walut i giełdami, zorganizował opady śniegu, podstawiał niektórym z nas pociągi widmo oraz szalonych kierowców taksówek, ale szczęśliwie udało nam się ominąć wszystkie pułapki i pojechaliśmy na Zanzibar...

Zanim dotarliśmy na wyspę, nasza nieustrasznona grupa musiała przeżyć spotkania z dzikimi zwierzętami, które machały uszami i trąbami, a także szczerzyły zęby oraz wsadzały sobie różne rzeczy, w różne miejsca...

Na Zanzibarze otoczył nas błękit oceanu, biel piasku oraz zieleń palm i włączył się nasz ulubiony tryb wakacyjny, czyli: nurkowanie - plaża - jedzenie, który od czasu do czasu próbował zakłócić jakiś tubylec, starając się sprzedać nam kolejną parę okularów lub koszulkę zanzibarskiej narodowej drużyny piłkarskiej (która nie istnieje)...

Tradycyjnie mieliśmy intensywny program nurkowań i szkoleń nurkowych, tak więc na świat przyszło kilku nowych nurków OWD, w tym Iwona, która wykazała się ogromną odwagą i pokonała wielkiego potwora czającego się w jej głowie... :).

W przerwie pomiędzy nurkowaniami nasza dzielna ekipa postanowiła zwiedzić plantację przypraw, gdzie oprócz najróżniejszych dziwnych drzew i krzewów zostaliśmy zaskoczeni znajomością języka polskiego przez lokalnego przewodnika...

...w Stone Town tropiliśmy Freddiego Mercurego, co zaprowadziło nas do miłego baru... Tropiliśmy też smaki afrykańskie, które znaleźliśmy na wieczornym targu w postaci masy grilowanych ryb i przeróżnych stworów morskich, szaszłyczków, pierożków, kulek ziemniaczanych oraz pizzy zanzibarskiej. Jako, że jesteśmy nieustraszoną ekipą - próbowaliśmy wszystkiego...:)

Tym razem do naszego słownika trafiło kilka słów suahili: jambo (cześć), asante sana (dziękuję bardzo) oraz pole pole (powoli powoli, spokojnie) i hakuna matata (nie ma problemu). Te dwa ostatnie są podstawą stylu życia Zanzibarczyków i przeniesienie jego części na grunt polski nie byłoby złym pomysłem...:)

Wracamy tam już w listopadzie. Hakuna matata :)


. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Aby wrócić na stronę główną wspomnień  kliknij tutaj